czwartek, 19 marca 2015

18.03.

Witajcie!
Myślę, że tłumaczenie się z nieobecności nie ma sensu. Bo nie ma żadnego wytłumaczenia i usprawiedliwienia totalnej olewki bloga z mojej strony. Nie będę się wykręcać trudną sytuacją, brakiem czasu, innymi obowiązkami... Dzisiaj do Was piszę nie wiem jak często będę to robić, mam nadzieję, że częściej niż do tej pory.

Jakiś czas temu dowiedziałam się, że istnieje duże prawdopodobieństwo, iż mam nietolerancję laktozy. Mniejsza o to, jak do tego doszło. Jednak w związku z zawirowaniami zdrowotnymi odstawiłam zupełnie nabiał. Jedyne co mój organizm tolerował to jogurt naturalny. Na szczęście udało mi się znaleźć w sieci sklepów Biedronka, później też w Lidlu mleko bez laktozowe i tak sobie egzystowałam wystrzegając się wszelkiego nabiału (lodów i ciast też :D). Minęło pół roku i trafiłam do gastrologa, który skierował mnie na gastroskopię. Na kilka dni przed badaniem miałam zacząć spożywać produkty mleczne. I jakież było moje zdziwienie kiedy to po pierwszym dniu z nabiałem mój organizm się nie buntował. Co więcej, chyba nawet trochę lepiej się poczułam. I tak od miesiąca z powrotem wprowadzam nabiał w swój jadłospis. Nie w takich ilościach jak wcześniej, ale jednak nie muszę już tak kontrolować tego co jem.

Dzisiaj wrzucam kolaż kilku moich śniadań. Od jakiegoś czasu tak one wyglądają. Czasem jem więcej jogurtu czasem mniej, ale oprócz tego zjadam jakiś owoc. Różnie to bywa. Podstawowym dodatkiem do jogurtu jest granola, która jest zrobiona sposobem domowym. I jest o wiele lepsza niż kupiona w sklepie. Można bowiem kontrolować ilość zawartego w niej cukru, a oprócz tego dodać wybrane i lubiane dodatki (cynamon, orzechy, suszone owoce). Odkryłam też w Auchan nasiona chia na wagę i od czasu do czasu kupuję, aby móc zrobić sobie pudding :)

To tyle na dziś ode mnie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz